Styczniowy update

   To dzisiaj tak krótko, pokażę Wam tylko, co uszyłam ostatnio.
 
   O XVIII wieku gadam ostatnio cały czas, bo a) "wielkimi krokami" zbliża się Piknik w Pszczynie (nawet nie znam daty loool), a przez ostatnie kilkanaście miesięcy wyjazd na niego jest moim największym marzeniem, więc trudno, musicie znieść moje ględzenie o tym :* b) Hamilton: The American musical (wpiszcie sobie w google-serdecznie polecam wszystkim) i c) po prostu mi się podoba.

    Świadoma tego, że pewnie nie znajdę czasu, a do uszycia jest kupa rzeczy (co będę tutaj w miarę możliwości relacjonować), już zaczęłam coś robić. Mianowicie:
-bum pad/roll (sama nie wiem czym ten mój stwór jest ostatecznie)
-halka



wykrój, gdyby ktoś chciał (sama nie wiem jak udało  mi się to narysować *,*)


   Moją poduchę prezentuje panna Żanetka (została ochrzczona tak przez mojego tatę, nie miałam nic do gadania xd). Historia, jak ta uboga dziewczyna z prowincji dostała szansę na noszenie strojów rodem z królewskiej garderoby jest zbyt długa i nudna, żebym Wam ją opowiadała. Bohaterka natomiast nie wydaje się zbyt chętna, aby zrobić to sama. Opowieść więc przemilczymy, powiem tylko, iż Żanetka jest szczęśliwa będąc moim wieszakiem na swetry <3.

   Co do samej poduszki: nie wiem, czy mam ją zaliczyć do bum padów czy bum rollów xddd. Ale to chyba nie jest takie ważne. Uszyta z jakiegoś dziwnego materiału (tego samego, co mój regencyjny stays, ale o tym innym razem), wypchana starymi szyciowymi grzechami.





   A to halka jest, wzięłam po prostu kawał prześcieradła, zszyłam z jednej strony (ale nie do końca), tak, żeby została dziura, aby móc do kieszeni sięgnąć (kieszenie na razie się haftują). Z drugiej strony nacięłam, żeby też była dziura. "Piękne" pilsy to zasługa pomocnej Żanetki, niewyprasowana halka to już moja wina (przepraszam). Wiązanie to dwa kawałki białej wstążki zaszyte w tunelach. 
   Przy tych dziurach źle się układa, bo wycięłam równy prostokąt, przez co tył był krótszy (bo bum pad). Podwinęłam więc trochę więcej na górze, i tak się zrobiło. Ale nie ważne, to tylko halka.

Czyli do uszycia zostały mi:
-stays
-kieszenie
-czepek
-robe a'langlaise (a jednak!!!! koncepcja się zmieniła, zamiast pierrota będzie anglezka, bo chyba prostsza do uszycia)
-fichu

No i jeszcze na dodatek pełny męski mundur, ale to nie ważne xd.


coming soon...

Mam ostatnio dużo pomysłów na posty, nie wiem jednak jak to będzie z lutym, bo mam wtedy ferie i wyjeżdżam na prawie całe 2 tygodnie :D. Ale na pewno kiedyś napiszę to wszystko, co chcę.

A jak tam Wasz styczeń? Udało się coś uszyć?

Komentarze

  1. a na Szkockim za tydzień będziez? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no i piękna ta belizna :) ale kieszenie możesz zakładać na sznurówkę, o wiele wygodniej bedzie, niz siegac do kieszeni aż pod halkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, zobaczymy jak to z tym mundurem będzie xd nastawiam się bardziej chyba na cosplay Hamiltona z musicalu
    Nie będę na szkockim, płaczę w duszy od miesiąca, jak nie dłużej :'( Rodzice taką nocą porą nie wysłaliby mnie do Krakowa, poza tym nie mam sukienki ani osoby w okolicy, która by mnie wprowadziła w ten balowy świat... Ale w przyszłym roku muszę pojechać na jakiś bal, bo już marzy mi się to od ponad roku xdd

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pantalony

Drogą na Zielone Wzgórza-edwardiańska sukienka dziecięca

Łiszlista