Drogą na Zielone Wzgórza-edwardiańska sukienka dziecięca

  (Uwaga uwaga, post był pisany pół roku temu, przepraszam za idiotyczne wyrażenia, błędy, itd... Wiadomo, o co mi chodzi ;)
Zdjęcia bez twarzy bo tak naprawdę na każdym wyglądałam źle.)

Po długich miesiącach mniej lub bardziej intensywnej pracy, mogę stwierdzić, że to coś trzyma się kupy, co więcej, podobno jest nawet ładne.


  Jako pierwszy projekt w mojej kostiumowej karierze wybrałam dziecięcą sukienkę z lat 90 XIX wieku (pisałam o tym w tym poście). Nie wiem dlaczego, na początku był plan zaczynać od regencji, uszyłam nawet szkaradne chemise i halkę, ale  w końcu padło na "Anię". Stwierdziłam, że jak nie teraz, to nigdy, bo później będę za stara, a dorosła panna nosząca dziecięce ubranie to widok co najmniej gorszący. Chyba też od zawsze chciałam mieć właśnie taką wiejską, edwardiańką sukienkę. Poczuć się jak bohaterka książki i pobiegać boso w tejże sukience po łące o poranku. Z biegania nic nie wyszło, tak samo jak z innych zabaw, o których dawniej marzyłam, ale sukienkę mam.


   Gdybym miała wskazać datowanie, powiedziałabym, że wyszedł taki 1898, bo ani to do końca wiktoriańskie, ani  edwardiańskie

   Sukienka jest uszyta z bawełnianej błękitnej tkaniny w białe kwiatki( żart to poszwa na kołdrę z SH). Bufki nie wyszły one dokładnie tak, jak chciałam, ale samodzielnie przekształciłam wykrój i o dziwo nie jest to tragedia. Chociaż rękawy trochę krępują mi ruchy.
Stójka też jest ciasna, bo chyba za bardzo coś skróciłam, jak robiłam zapięcie (w ogóle nie mam pojęcia, jakim cudem to istnieje, bo robiłam na podstawie moich "profesjonalnych obserwacji").
Ale moim zdaniem całość wygląda nieźle, choć jest trochę przyciasne. Szkoda mi też, że miałam tak mało tkaniny, zrobiłabym ładniejszą spódnicę.


  Fartuszek jest lepszy. Chyba. Z prześcieradła (cóż za zaskoczenie!).
Jest zapinany z tyłu na guziki. Nie ma rękawów, a podwijanie półokrągłych brzegów idzie mi co najmniej źle (gdybym tylko umiała zrobić lamówkę). Więc jest (bardzo) krzywo wykończony. Na szczęście nie widać tego z daleka.
Wzorowałam się na fartuchu Diany z "Ani...".  Głównie podobieństwo to to okrągłe coś z przodu. Dodałam też koronkę. Bo tak.

   Pod spodem mam oczywiście chemisepantalony i halkę. Przepraszam za bose stópki, ale nie posiadam ani pończoch, ani butów :'(.

Szycie tego wszystkiego sprawiło mi wiele radości. Przyjemnie było tak "przenosić się w czasie". Jak dla mnie efekt końcowy jest naprawdę zadowalający, wszystko zrobiłam sama, bez niczyjej pomocy (babcia tylko pokazała, jak obszyć dziurki na guziki). Wiem, że nie jest idealnie, ale przyznajmy się, nigdy nie będzie. Dzięki pracy nad tym projektem zrozumiałam wiele rzeczy, które przydadzą mi się w dalszym tworzeniu i pisaniu bloga :D.

To ten, żegnam się z wami na razie.



Komentarze

  1. Moim zdaniem jest przesuper <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na pierwszy projekt to bomba :D W sumie moje aktualne projekty są w podobnym guście haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki <3 To te projekty to bym chciała zobaczyć za niedługo :D

      Usuń
    2. dżizas, nie mam kompletnie czasu zrobi zdjęc xD cały czas coś szyję i mam sporo rzeczy do poazania, ale nie ma mi ni kto zrobić zdjęc, ani gdzie, ani kiedy :<

      Usuń
  3. dzien dobry, wiem że ten post był już dwa lata temu więc może nie dotrze we właściwym czasie. Piszę do Pani w temacie wykroju do takiej sukienki. Czy posiada Pani taki i może się Panie ze mną tym podzielić? Moja córka zamarzyła sobie właśnie takie ubranie :) proszę o odpowiedz na mucha69@autograf.pl

    z góry dziękuję

    MKoczeska

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pantalony

Łiszlista